poniedziałek, 5 sierpnia 2019

4 i pół roku po zabiegu - zdjęcia, podsumowanie

.. a dla zdrowo pokręconych - 39826 godzin.

Tyle właśnie czasu minęło od 19 stycznia 2015 roku, dnia w którym pozwoliłem sobie sprawić  2 tytanowe śrubki, które ponoć mam zabrać ze sobą do grobu. Swoją drogą wpadła mi do głowy właśnie myśl, mianowicie- ciało rozpadnie się po xx latach, a co ze śrubkami ? Jak zachowuje się tytan z upływem czasu ?
Gdyby trafił tu jaki chemik, bądź ktokolwiek znał odpowiedź  , byłbym wdzięczny za pozostawienie komentarza :D

"Zgodnie z polskim prawem, grób można otworzyć po 20 latach, by dołożyć do niego kolejne ciało. „Ustawa mówi, że ten czas wystarczy na całkowite zmineralizowanie zwłok, ale często zdarza się, że jeszcze szczątki pozostają. Wtedy zbiera się je do worka i zostawia w grobie (umieszcza w rogu)."


Aha. tradycyjnie.Pomijając już wszelkiego rodzaju liczby. Z góry przepraszam osoby, które czekały na update iii czekały... Z róznych przyczyn zamieszczam posta dopiero dziś. Moze się nieco później wytłumaczę. Mam nadzieję, że w miedzyczasie znaleźliscie odpowiedzi na nurtujące Was pytania. W ramach przeprosin, w nadchodzacym czasie, a napewno juz całym sierpniu będe regularnie sprawdzał skrzynke/bloga i jesli pojawią sie jakies pytania  - na nie odpowiadał. Może nawet zrobimy swego rodzaju FAQ.




Co w trawie piszczy



1.W dzisiejszym poście chciałbym omówić kilka kwestii. W sumie to wszystkie możliwe.  Zacznijmy od zdjęć porównawczych.













2. Sprawność


Ta 100%-owa , długa wyczekiwana, nigdy nie nadeszła. Jak już wspomniałem w jednym z poprzednich postów, całkowicie byłbym zadowolony mając możliwość rozegrania meczu.. [piłki nożnej oczywiście] jak równy z równym. Dynamikę, zrywność, zdolność do zmiany kierunku biegu w ułamku sekundy oceniam na jakieś 60-70%  w porównaniu do stanu sprzed zabiegu.Niestety, minęło już na tyle dużo czasu by przestać się łudzić. Nic nie wskazuje na to by wiele miało się zmienic w tej kwestii. Ćwiczyłem. Chodziłem na rehabilitacje, pracowałem w domu. Może za mało ? Może, zawsze można więcej, aczkolwiek kiedy powiedzmy starałem się jak najczęściej ćwiczyć stopy ( nawet po roku, dwóch ), nie zauważałem dużej poprawy. Jak już jesteśmy przy dziedzinie sportu, tak poza tym, żadnych ograniczeń. Pływam, biegam (rzadziej), siłownia - trening nóg z dowolnym ciężarem ( kto na ile potrafi :D ), park trampolin, snowboard, nawet motocross ( he he he...).  Co  do samego biegania. Nigdy nie  byłem pasjonatem biegów  długodystansowych.Za czasów szkolnych owszem brałem udział w zawodach ale na 60 bądź 100m. Po 1 km miałem już dosyc. Być może z racji płaskostopia, nie jestem pewien. Bądź co bądź długo już nie biegałem..jednakże zmobilizowałem się wyjść ostatnio aż 3 razy w ramach testu.



Co  tu dużo mówić. Najważniejsze, że nie pojawił się żaden niepokojący ból. Zakwasy po 1 razie to inna sprawa - kilka dni mięsnie do siebie dochodziły.. :D
Sam bieg  w sobie jak i to miało miejsce w przeszłosci nie sprawiał mi większej przyjemności. Rzekłbym, że po tak długiej przerwie pierwszy 30 minutowy był dużym wyzwaniem. Nie wiem, brakuje tego czegoś, tej całej dynamiki w momencie odbicia, ciężko to opisac, nie  czuję sie pewnie.

Przechodząc do tak prostej aktywności jaką jest spacerowanie... Czasem jakiś znajomy powie, że dziwnie chodzę. Sam to widzę i czuje. Jednakże, kiedyś często musiałem zwracać uwagę na to jak stawiam kroki. Teraz jest to już bardziej z automatu. Czasem mnie lekko "kolebie", tzn wszystko rozchodzi się o równomierne obciążanie stóp. Głownie chodzi o prawą . Po zabiegu, długo walczyłem z nadmiernym obciążaniem jej zewnętrznej części. Po prostu tak się układała. W jakimś stopniu udało mi się z tym poradzić, do perfekcji jednak brakuje. Dlatego więc  jest mi ciężej utrzymać równowagę np stojąc na jednej nodze. Jako że mam lęk wysokości dużo mniej pewnie czuję się w miejscach z powiedzmy.. ładnym widokiem, nie do końca "ufam" swoim stopom.. :D
Miałem kiedyś okazje spróbować swoich sił w cyrku podczas jednej z prób (dosłownie raz, nigdy nie rozpatrywałem swojej przyszłości pod tym kątem ).

 Pewnie wiecie o co w tym chodzi. Idziesz do przodu a platforma się obraca, jesteś coraz wyżej. Z lewej, prawej strony żadnego zabezpieczenia. Kilku ochotników przede mną dało rade zrobić cały obrót więc i ja postanowiłem spróbować. Nogi miałem jak z waty (przecież zaraz spadne). Chyba nawet nie doszedłem do pionu i postanowiłem się wycofać.Zapewne, w dużej mierzez lęk wysokości ale i również efekt tego o czym  wspomniałem powyżej. Jeśli więc ma ktoś zapędy na akrobatyke, różnie może być po zabiegu.





3.Strzelanie nie wiadomo czego w prawej stopie

Cisza. Nawet nie wiem kiedy przestało. Uświadomiłem to sobie pisząc ten post i przeglądając poprzednie wpisy


4. Okej, dlaczego nie zrobiłem aktualizacji po 2-3 latach.

Po pierwsze, od wpisu "11 miesięcy po" pocżątkowo  nie wiele się zmieniało. Przeleciał 2016 rok, połowa 2017 i pojawił się problem. A że z natury lubimy się bardziej chwalić  niż żalić toteż siedziałem cicho.

Czerwiec '17. Lewa stopa, kłucie w okolicach implantu. Ukłucie pojawiało się przy pewnych ruchach stopy- głównie do zewnątrz.  Nie łączyłem z tym żadnego konkretnego zdarzenia. Tak po prostu, zaczęło boleć, początkowo  pierwszy, drugi miesiąc co kilka dni (miałem nadzieje,  że samo przejdzie) później już jednak kilka razy na dzień  w większości dni tygodnia.W głowie miałem najczarniejszy z możliwych  scenariuszy, tj implant się przemieścił, bądź nie jest już mile widziany w nodze, trzeba usuwać. Sytuacja była troche problematyczna, ponieważ przebywałem za granicą. Ostatecznie pojawiłem się na konsultacji w grudniu. Po przeprowadzonych badaniach , odetchnąłem nieco z ulgą, implant był dalej na swoim miejscu. Gorsza wiadomość, że tkanki wokół niego uległy swego rodzaju uszkodzeniu.

Decyzja - wstrzykujemy steryd w staw skokowy i mamy nadzieje ze tkanki się zregenerują. Miało to zająć około miesiąca. 1,2,3 tydzień nic. Niby wiesz , że może zająć to trochę więcej czasu, ale zaczynasz tracić nadzieje. Po około miesiącu, kłuło już rzadziej. Po 6-8 tygodniach jest sukces. Udało się. Do tej pory ani razu już nie zakłuło i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Statystycznie, z tego co pamiętam, mniej niż 5% osób musiało mieć usunięty implant z powodu różnego rodzaju dolegliwości. Nie jestem mega szczęściarzem ( ba, czasem  mam wrażenie ze jest na odwrót), ale jednak wolałbym być w tych pozostałych 95% z wynikami satysfakcjonującymi.
Oczywiście spytałem doktora, co jeśli steryd nie pomoże. Odpowiedz już jednak znałem, w takiej sytuacji trzeba by było implant usunąć. Nie wiem co by było gdyby, ale po usunięciu implantu podobno wada płaskostopia nie powinna już wrócić na taką skale jak to miało miejsce przed zabiegiem... wolałbym jednak nie przekonywać się o tym na własnej skórze.

Okej. Jesteśmy więc na przełomie stycznia i lutego 2018r.  Ból zażegnany. Żyje sobie jak wcześniej, tj bez ograniczeń. Jako że noga zdrowa udało mi się jeszcze skorzystac z sezonu zimowego i wyskoczyć na deskę kilka razy ( swoją drogą bardzo polecam  - fakt że zanim człowiek się nauczy to narobi najpierw kilka siniaków, na pewno jest ciężej niż na nartach, akoczlwiek ostatecznie świetna frajda i satytsfakcja gdy więcej zjeżdżasz niż leżysz na śniegu ).

Przełom kwietnia i maja '18

Pamiętam że jedną z moich wątpliwośći zwiazaną z całą tą akcje leczenie płaskostopia była myśl:
co jeśli dosżłoby  do kontuzji nogi, skręcenia stawu skokowego złamania kości itp.
Miałem jednak nadzieję że nie będę musiał weryfikować swoich obaw. Starałem się po prostu być optymistą. Czas próby jednak nadszedł.. Do tej pory w całym swoim życiu udało mi się złamać jedynie rękę.  Może dlatego że był to jeden jedyny raz, pamiętam to jak dziś. Miałem 6-7lat. Powiedzmy, że stawiałem swoje pierwsze kroki na nartach. Choć to może za dużo powiedziane, bo były to takie zwykłe krótkie plastikowe mini nartki, w okresie zimowym dostępne w wiekszosci wiekszych marketów. Poszedłem pozjeżdżać z górki koło bloku, górki na tyle małej że po 5 sekundach byłem na dole. Kiedy więc zaczęło się już robić późno, mocniej sypać śnieg, ojciec powiedział, że czas wracać, na co ja, że jeszcze tylko jeden zjazd. No i o jeden za dużo. Lewa ręka do gipsu :D
 Wracając do zdarzenia z 2018r, sytuacja była w jakimś stopniu podobna. Co prawda  żaden z rodziców mnie nie wołał do domu, ale była to już pora kiedy wraz ze znajomym mogliśmy sobie odpuscic. Lada chwila miało się ściemniać, a bylismy już po kilku godzinach świetnej zabawy na motocrossie. Postanowilismy jednak wrócić w jedno miejsce i poszaleć max 30 min. Jako że był to cross Wojciecha ( tak, 2 Wojtki poszły w tango )  musiałem chwile poczekać na swoją kolej. Gdy już wrócił, wiedziałem gdzie pojadę . Trasa sprawdzona, pole. Co mi się może stać. Przecież nikogo ani niczego tu  nie ma. Pozwoliłem więc sobie troche przyspieszyc. Minęło może z 5 min  i leżałem na ścieżce. Przy dużej prędkości gdy wyskakują Ci sarny przed nos są 2 wyjścia - albo w  nie przypierdzielic, albo gwałtownie hamować. Instynktownie wybrałem tą drugą opcje i straciłem panowanie nad crossem. Ja na bok, a cross na mnie.. Zdąrzyłem się wcześniej przekonac że  motor sporo waży prostując go do pionu i nie życzyłbym nikomu by się na niego przewalił.
Moja noga więc w jakiś sposób się "odwinęła" i równoczescie została przygnieciona .  Oj bolało. Zdążyło się już zrobić ciemno i czekałem aż Wojciech się zorientuje że mnie cos za długo nie ma bo oczywiscie nie słyszał jak darłem r... x razy. Leżąc na polnej ścieże po spotkaniu z sarenkami modliłem sie tylko o to by jakieś dziki czasem mnie nie przyszły odwiedzić. Wtedy to już nie wiem co bym zrobił. Ruszyć się nie umiałem. Na szczęście w końcu mnie znalazł, Wojtek oczywiście.
     Trochę się rozpisałem, w zasadzie  można by jeszcze o kilku ciekawych kwestiach wspomnieć  ale przechodząc do sedna sprawy, okazało się że noga  jest złamana, a dokładnie było to :
 złamanie kostki bocznej i krawędzi tylnej piszczelowej podudzia prawego.
Jednym z pierwszych pytań które oczywiscie zadałem było  : co z implantem. Był to dośc młody lekarz i  miałem wrażenie, że z takowym jeszcze  nie miał doczynienia w swojej karierze jednak stwierdził ze implant jest tam gdzie być powinien. Nic, musiałem mu uwierzyć. Dziś wiem, że miał  racje. A przynajmniej tak mi się wydaje. Z całego tego wypadku była to chyba jedyna pozytywna wiadomośc. Później było już tylko gorzej. Po zrobieniu rtg oznajmił obojętnym głosem że bedziemy wstawiać śruby i blache ( he he he ). Spytałem czy to żart, ale szybko mi wytłumaczył że o tej godzinie po całym dniu pracy jedynie o czym marzy to pójśc do domu i nie po drodze mu żartować ...  :)




W 2015r po wstawieniu implantów wiedziałem że czeka mnie nauka chodu a przez pierwsze tygodnie poruszanie się i wspomaganie kulami. Było ich bodajże 5, wystarczająco długo by stwierdzić że więcej się chyba nie da.
Po wypadku na crossie nie było mowy o wspomaganiu się kulami. Poruszać się mogłem jedynie z ich pomocą. Do momentu ich odstawienia mineło 11 tygodni.Trwało to tak długo w głownej mierze z powodu najwiekszej ze śrub(usuniętej własnie po 11 tygodniach), spełniającej określoną funkcje -mianowicie obciążając noge istniało ryzyko złamania się śruby i w konsekwncji do końca życia chodziłbym z jej częścią w kości. Maj, czerwiec, lipiec. Oj było gorąco..

Po odstawieniu kul przyszedł czas na rehabilitacje i stopniowy powrót do sprawności. Pod koniec sierpnia b.r czeka mnie usuwanie reszty żelastwa.
Jak się można łatwo domyślić, mieśnie nie używane przez tak długi okres czasu (gdy to poruszałem się o kulach) mają prawo częsciowo zaniknąć. Musiałem więc sie troche nagimnastykować by wróciły do optymalnej wielkości. I tutaj ciekawostka.

5. Inne

Po pewnym czasie, po zabiegu ,doszło do swego rodzaju dysproporcji między lewą a prawą nogą.

Mowa o mięsniu brzuchatym łydki. Pewnego dnia uświadomiłem sobie że jest on większy w prawej nodze niż  w lewej. Dlaczego tak sie stało ? A no dlatego, że jak już wielokrotnie wspominałem dosyć długo walczyłem z nadmiernym obciązaniem zewnętrznej częsci prawej stopy. By temu zapobiegać musiałem ( i w dalszym ciągu w jakimś stopniu) napinać bardziej mięsnie prawej nogi.
Na dowód, że w 100% nie uporałem się z tą tendencją wstawiam zdjęcie - ponad rok od ostatniego wypadku. Kiedy to poruszałem się o kulach, mięsień brzuchaty łydki zmalał i był zdecydowanie mniejszy od tego w lewej nodze. Dzisiaj jednak widać, iż nie dość że nadrobiłem straty - prawy mięsień już jest nieco większy od lewego.










6. Koszta
Wiele razy powielało się pytanie odnosnie kosztów zabiegu.
Przypomne, wybrałem opcje wstawiania obu implantów tego samego dnia - koszt 8600zł. Rozdzielajac zabieg na 2 rózne terminy trzeba by było dodać ok 1000zł więcej . Do tego trzeba doliczyć koszty rehabilitacji. Całościowy koszt wyniósł więc niecałe 11000zł



PODSUMOWANIE

Można by się zastanawiać czy było warto. Nie wszystko przecież poszło tak jak sobie wymarzyłem - wstawiamy implanty, pozbywam się płaskostopia i wszelkiego rodzaju bólu z nim związanego, sprawnośc fizyczna bez zmian. Statystycznie duże szanse na powodzenie ale też pytanie kto ma jakie oczekiwania.  W moim przypadku pojawiły się swego rodzaju komplikacje, nigdy też nie osiągnałem takiej sprawnosci jaką bym sobie życzył.
Pierwszym jednak motywatorem do poddania sie owemu zabiegowi był ból stóp który towarzyszł mi na co dzień. Czy to stałem, chodziłem, biegałem. O trenowaniu piłki nożnej już nie wspomne. Dodatkowo zaczęły mnie pobolewać plecy. Jesli więc chodzi o tą najważniejszą kwestie - udało się, ból stóp  zażegnany, a plecy do tej pory nie dały o sobie znać. Gdybym stał przed wyborem posiadajac wiedze zdobytą do tej pory, podjąłbym taką samą decyzje. 
Doradzać ani odradzać natomiast nikomu nie będę. Trzeba pamiętać, że jestem jednym z X różnych przypadków i napewno nie można go brać za pewnik ewentualnych rezultatów Waszych  "przemian". Osobiście wyznaję jednak zasadę lepiej żałować , że się spróbowało niż [...] - tym bardziej, iż sam zabieg w sobie jest mało  inwazyjny, a w razie niepowodzenia implanty są usuwane. Stracić więc można trochę pieniędzy..i czasu.  
To sum up, bierzmy odpowiedzialność za swoje decyzje a od siebię życzę podejmowania tych najwłaściwych dla Was samych :)

P.S By ułatwić komnikacje i ewentualną wymianę doświadczeń myślę że możnaby utworzyć grupę na fb stricte związaną z implantami Hyprocure. Jeśli ktoś byłby chętny proszę o wiadomość -wyślę linka. Tymczasem zachęcam do opisywania swoich hisorii również tutaj.

EDIT: Link do grupy

https://www.facebook.com/groups/999821130188515/


środa, 23 grudnia 2015

Winter is coming... czyli 11 miesięcy po zabiegu

Drodzy Czytelnicy, jeśli tak Was mogę nazwać...mogę? Hm.. Nie jestem do końca pewien...Czytelnik to chyba ktoś kto czyta coś regularnie, a wpisy na blogu jesli chodzi o ten "parametr" stały się jego przeciwnością. Tak - obiecywałem. Tak - minął kawał czasu. Tak - jest mi głupio. Oczywiście - chce przeprosić tych którzy czekali, czekali i się nie doczekali... Może zacznę jeszcze raz... (:

Drodzy Czytelnicy, odwiedzający - wyszukujący stronę w internecie, witam Was w jakże zimowy miesiąc i zarazem niezimowy, pokusiłbym się nawet użyć słowa "jesienny"- wieczór. Mamy grudzień i 10 stopni za oknem. Wigilia już jutro, a śniegu ani widu ani słychu. Nie żebym miał coś do takowej pogody, jednak święta kojarzyły mi się zawsze z mrozem, śniegiem, ogólnie rzecz biorąc - białym krajobrazem. A ostatnimi czasy jakoś z tym różnie bywa, wskutek czego poziom odczucia atmosfery świąt znajduje się u mnie trochę na niższym poziomie niż kiedyś. Jako, że zbliża się koniec roku - myślę, iż jest to świetna okazja na sporządzenie raportu "co i jak".

Pytaniem zasadnicze, na które oczywiscie postaram sie odpowiedzieć brzmi:

  "Jak wygląda życie po 11 miesiącach od zabiegu."

Faktem jest, że minął już kawał czasu i można by oczekiwać  powrotu do wysokiego poziomu sprawności.
Jak już kiedyś wspominałem bądź nie, momentem kiedy będę mógł odczuć pełne zadowolenie będzie rozegranie meczu piłki nożnej, grając jak równy z równym..

Na dzień dzisiejszy nie byłoby to jeszcze niestety możliwe ale wierze, że kiedyś- mam nadzieje w bliższej przyszłości- się uda.

1. Jak wygląda mój chód ?

Mówiąc "normalnie" skłamałbym. Jednakże wygodnie tj, stopy mnie nie bolą jak przy płaskostopiu.
W jakimś stopniu dalej występuje problem większego obciążania zewnętrznej części prawej stopy, przez co trochę kombinuję stawiając kolejne kroki. Przez długi czas zastanawiałem się, czy nie powinienem mieć implantu o 1 rozmiar mniejszy, skoro wada była mniejsza -  na zagranicznych forach przeczytałem o przypadkach, kiedy to takowa wymiana miała miejsce i tym samym ustępowały dolegliwości.
Pod koniec września br na wizycie kontrolnej usłyszałem jednak, że tego typu ruch mógłby nic nie zmienić..
Lekarz lepiej wie, mądrzejszy nie będę, swoją drogą wizja przechodzenia przez to po raz kolejny wcale mi się nie uśmiecha...chyba, że dostałbym gwarancję "100% zadowolenia klienta"  (:
Zostałem natomiast skierowany do fizjoterapeuty po instruktaż ćwiczeń które winienem wykonywać często i systematycznie. I tak też początkowo się do zaleceń stosowałem, jednakże później doszły studia, trochę obowiązków i typowo na ćwiczenie samych stóp " nie miałem czasu". Zaniedbałem sprawę, czego trochę żałuję, jednak tak jak dziś piszę posta, tak postanawiam się poprawić i do kolejnej wizyty ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć tak co będę mieć pewność, że wykorzystałem wszelkie możliwe opcje ;>

2. Bieganie

Na autobus - codziennie. A autobusem jeżdżę dosyć często. Nawet tramwajem.A tak poważnie..
Swego czasu biegałem max 30 min i było okej. Około 1,5 miesiąca temu postanowiłem ustawić sobie wyżej poprzeczkę, biegłem ponad 50 min - byłem z siebie mega zadowolony. Niestety na drugie dzień pojawił się ból w prawej stopie, oczywiście po zewnętrznej części, który utrzymywał się z 4-5 dni. Był na tyle silny, że po prostu kulałem, co mnie nie ukrywam zmartwiło. Jeśli owe nierównomierne obciążanie stopy nie zniknie, kto wie czy przy długotrwałym wysiłku, znów nie zacznie boleć. Zamierzam w najbliższym czasie to sprawdzić i będę raportować.Mam i chcę wrócić do uprawiania sportu, systematycznie. I nie mówię tutaj o basenie, bo z pływaniem problemu nie ma ( swoją droga moja nowa dyscyplina sportowa w ostatnim czasie ), a raczej o football'u ;)

3.Strzelanie nie wiadomo czego w prawej stopie

Nie do zdiagnozowania. " Jeśli mnie nie boli, to nie jest  niebezpieczne " . Najprawdopodobniej są to jakieś ścięgna ześlizgujące się z powierzchni kości bądź ocierające się o siebie czego efektem są charakterystyczne trzaski. Trochę się już do nich przyzwyczaiłem, jednak czasem jeszcze działają mi na nerwy. Cóż, może taka moja uroda..

4.Inne

Czasem coś szarpnie w okolicach implantu. Raz czy dwa przestraszyłem się, że  gdzieś  się przesunął, ale po chwili znów było wszystko w porządku. Jeśli chodzi o poruszanie się po nierównej powierzchni, nie stanowi to problemu jak kiedyś. Jak chce i po czym chce. Czasem po prostu potrafi coś szarpnąć gdy siedzę i tylko lekko skręcę stopę, jakby nerw był nagle uciskany, ciężko powiedzieć. Też chciałbym znać odpowiedzi na wszystkie pytania... :)


To sum up...

Proces rehabilitacji nie został jeszcze zakończony. Jeśli jesteście na początku przygody z implantem HyProCure - życzę dużo cierpliwości. Jednym pomaga szybciej, drugim wolniej, jedni będą bardziej zadowoleni, drudzy mniej.Nie zachęcam, nie odradzam. Osobiście nie żałuję podjętej decyzji. Mam jednak nadzieję, że to co zostało do poprawy, jeszcze się poprawi :)


Wesołych Świąt!






środa, 27 maja 2015

4 miesiące po

Zbierałem, zbierałem i zbierałem się do napisania tegóż posta, a skoro napisałem już te kilka słów -nie mam wyjścia, trzeba coś skleić!  Kilka osób ponaglało, wiem , że to  troche długo trwało, ale ważne iz piszę :D



Ponad 4 miesiące od zabiegu, aż nie chce się wierzyć, że to tak szybko zleciało...
a Czasem tak ten Czas marnujemy, na głupoty, na internety, na kłótnie, na smutki.
Nie ma co, trzeba żyć teraźniejszością, nie jest to łatwe ale  trzeba próbować! ;)


A jak się miewają moje stopy ? :)

Prawde mówiąc, w tym momencie zaglądam co to takiego naskrobałem w marcu, żeby mieć jakieś odniesienie. Okej przeczytane.. Nigdy nie wiem od czego zacząć i pisze o niczym zamiast o konkretach, czyli o tym co Was tu sprowadza


Jestem obecnie po rehabilitacji  , tzn po około 13-14 sesjach 1,5h każda. Oprócz tego ćwiczyłem bardzo często w domu, tzn codziennie. Używam czasu przeszłego, bo w ostatnim czasie z racji coraz lepszej sprawnosci - cwiczę poprostu rzadziej.

Jeśli chodzi o:

1. Tempo chodu - jak chce i kiedy chce . Chodze szybko, chodze wolno, na palcach bądź nie ( tak teoretycznie, bo kto chodzi na palcach? Raczej podczas ćwiczeń :3 )  Ale muszę być też szczery, żeby moje kroki wyglądały normalnie, raczej dalej musze o tym mysleć, moze nie w takim stopniu co kiedyś ale jednak.
A brnąc w to bardziej szczegółowo, w sumie to o lewej stopie  już chyba zbytnio nie musze myslec.. chodzi mi się na niej prawie w 100% normalnie i wygodnie że tak to określe, ustawia sie prawie automatycznie.
Jeśli chodzi o prawą - oczywiście jest postęp, jakby nie było to bym się chyba pochlastał - mowa o nadmiernym ociązaniu zenwnetrznej czesci stopy. Bóle już raczej się tam żadne nie pojawiają ( pojawiały sie przy 1 kosci śródstopia), i jest juz zdecydowanie lepiej w porównaniu do marca, jednak to jeszcze nie jest ten automatyzm. Trzeba być naprawdę cierpliwym ;) ACZKOLWIEK, ostatnio zauważono, iż mam troche nieprawidłowe ustawienie miednicy, co się przekłada na stawianie kroków,więc i nad tym zaczałem pracować.

2. Dotychczas była mowa o chodzeniu. To może wreszcie o bieganiu :)
Na wizycie kontrolnej 30 kwietnia dostałem nowe zalecenia, tj przygotowanie do uprawiania sportu.
Po 3 miesiącach implant nie ma prawa się już nigdzie przemiescic, totez dostałem zielone światło na pierwsze truchty. I tym sposobem biegam sobie juz, póki co do 15 min max tempem umiarkowanym... noo powiedzmy gdy autobus stoi na przystanku to kilka ostatnich razy hmm było tempem "przedsprintowym" ;d
Przy bieganiu oczywiscie tez musze myslec o prawidłowym ustawianiu stóp, zeby czasem sobie kostki nie skręcić, ogl rzecz biorąc na rehabilitacji powiedziano mi ze przy bieganiu nie kombinuje tak jak przy chodzeniu i to nawet lepiej wyglada. No, to musiałbym wszedzie biegać :D
Bądź co bądź wspaniałe uczucie, wracać do intensywniejszego ruchu, na rowerze ( już zwykłym ) bez ograniczeń. Jak sobie przypomne chodzenie o kulach... naprawde tutaj człowiek sie uczy cierpliwości.


3. Strzelanie w prawej stopie.

Dalej, chyba rzadziej i ciszej. Doktor sam niestety nie potrafił zlokalizować źródła tegóż dźwięku, mam sobie dać jeszcze z 2-3 miesiące, jesli nie ustąpi, badz sie nie zminimalizuje do satysfakcjonujacego mnie poziomu - mamy kombinowac z usg czy rezonansem, jakieś nakłówanie.. doktor sam nie potrafił tak nagle wymyśleć rozwiązania. Miejmy nadzieje, iż poprostu owe strzelanie sie pójdzie..  :P


Co mógłbym tu jeszcze napisać. Przy porannym wstawaniu z łóżka nogi są troche sztywne i potrzeba kilku kroków by zatrybiły, no ale my ludzie  po przebudzeniu tez od razu nie jestesmy w 100% skoncentrowani więc... :P


A może takie krótkie zestawienie  "+" i "-" tegóż całego przedsięwzięcia na dzień dzisiejszy.


Na "+" :

- Od czasu zabiegu stopy juz mnie nigdy nie bolały w taki sposób jak to było z platfusem
- długotrwałe stanie w miejscu już nie jest męczarnią i przeskakiwaniem z nogi na noge, poprostu stoję, bez bólu, bez dyskomfortu, bez rozpraszania uwagi
- prawidłowe ułozenie kosci w stawie skokowym, pojawienie się łuków ( małe bo małe, ale są )
- koniec krzywienia górnych partii ciała spowodowanym platfusem
- buty się nie przecierają od środka


Na minus :

-podeszwa buta sie nierównomiernie ściera - zdecydowanie bardziej pięta od strony zewnetrznej oraz cz zewnętrzna
-nie jestem jeszcze na tyle sprawny na ile chciałbym być - a chcę wrócić do sportu w 100 %
- częste myślenie o sposobie ustawiania stóp



Znów kończe pisać po nocy, takze jak mi przyjdą do głowy jeszcze jakies zalety/wady to czem prędzej zedytuje. A w ramach zadośćuczynienia za tak długie zwlekanie postaram sie jeszcze na dniach wrzucić fotki zrobione tuż przed zabiegiem oraz teraźniejsze :)


ADIOS!





środa, 25 marca 2015

Miesiąc później, czyli ok 9 tygodni po zabiegu

Wiosna nastała - kalendarzowa, bo w praktyce to jeszcze pogoda jak kobieta-zmienna bywa, ale że nastała kalendarzowa, to.. a pogubiłem myśli, wieczór jest, chyba nici z pięknych słów, głowa boli ;d
Dziś taki dzień, kiedy człowiek próbuje coś zrobić a nic nie wychodzi. Próbuje przyswoic pół tabelki z informacjami o hormonach i ich działaniu, wpatruje sie w nią 3h i dalej nic. W zasadzie na co mi to?
Bo coś postanowiłem,  no okej nie bede taki tajemniczy. Drugi raz staje przed wyborem studiów, pierwszy raz nie doszedł do skutku. Myślę o fizjoterapii. W zasadzie z kuli tegoż kierunku zacząłem się uczyć biologii do matury,  jej zdanie jest na studia potrzebne, przynajmniej na częsci uczelni. Podobno ciężko w Polsce w tym zawodzie znalezc prace, moze nawet nie podobno. Aczkolwiek jeśli człowiek zaradny, to podobno zawsze sobie poradzi, coś wkońcu znajdzie.Czy jestem zaradny? Za granicą natomiast ma być zupełnie inaczej, łatwiej ze znalezieniem pracy,  wynagrodzenie inne. Z różnymi opiniami się spotykam. I tak też raz sobie myślę to będzie dobry zawód, a innym razem, że niekoniecznie.. Ach te dylematy..  Kasa czy pasja, Podobno najlepiej to uśrednić. Gdybym miał wybierać studia z pasji byłby to AWF kierunek wychowanie fizyczne ( chociaz w obecnym stanie jeszcze by to nie było raczej mozliwe :D ). Gdybym miał patrzeć tylko na kase wybrałbym informatyke. Praca ma być - kasa ma być. A gdy próbuje to uśrednić pojawia mi się fizjoterapia. Chociaż w sumie nie ma tu informatyki.. No ale nie jest to też wf. Nie jest to praca przy biurku, ani bieganie na 1000m. Może w tej kwestii stosuje praktykę uśredniania. Praca z pacjentem, pomoc w usprawnianiu, rehabilitacja.. Tak rehabilitacja... o tym miałem pisać! Blog o płaskostopiu a ja tu się zaczynam rozpisywać na inne tematy, wybaczcie  :P

A więc ( podobno  nie zaczyna się zdania od "a więc" , aczkowiek jestem u siebie na blogu, poza zasięgiem byłej już polonistki :D ) mija  nieco ponad 2 miesiace od zabiegu. Czy coś się w ciągu ostatniego miesiąca zmieniło? Ano zmieniło zmieniło.

 1.Tempo chodu - można powiedzieć, że nie odstaje od przeciętnego Kowalskiego. Jeśli jest to w miare równa nawierzchnia, chodnik, to jestem w stanie chodzić normalnym tempem, a nawet powyżej przeciętnej, kiedy to autobus ma odjechać za 3 min... Czasem chciałoby się pobiec, ale nie można i trzeba "mówić do siebie" jak transport zwiewa z przed nosa.. :D Jeśli natomiast ścieżką nie jest już standardowy chodnik to trzeba patrzeć gdzie się nogi stawia. Jednak i w tej kwestii jest poprawa. Miesiąc temu cieszyłem się z ostatecznego odstawienia kul, stopy jednak były jeszcze dosyć  wrażliwe na ruchu supinacyjne/pronacyjne, stąd też chodnik był raczej jedyną opcją drogi do poruszania. Dziś stopy są już dużo mniej wrażliwe na tego typu ruchy

2. Mogę się już wybierać praktycznie w każde miejsce, tzn odległość nie jest dla mnie problemem. Czuję się coraz pewniej na nogach, stopy męczą się coraz mniej. Na kolejnej wizycie w Krakowie byłem już sam ( jestem z okolic Katowic ). Ocena mej sprawności wg doktora : wszystko idzie zgodnie z planem, nie jestem do tyłu, ani też specjalnie nie wybiegam do przeodu jeśli chodzi o rekonwalestencje. Dużą uwagę trzeba zwrócić na rozciąganie mięśni łydki, bo jeśli dobrze rozumiem takowe uległy swego rodzaju skróceniu, napięciu podczas zabiegu i w celu płynnego przetaczania stóp trzeba je porządnie rozciągnać by nie chodzić jak robot. Zalecenia:  Zaczynamy rehabilitacje z fizjoterapeutą. Dziś jestem już po 3 sesjach, ośrodek również w okolicach Katowic. Na rehabilitacji staramy się uruchomić wszelakie mięśnie stopy które dotychczas nie pracowały a winny pracować, ostatecznie celem jest wdrożenie swego rodzaju automatyzmu, żebym to np nie musiał cały czas myślec o tym jak stawiac stope, tylko sama sie wlasciwie ustawiała. Dostaje również ćwiczenia do domu, +rowerek stacjonarny + basen raz w tygodniu.

3. Z czym walcze? Głównym problemem jest nadmierne obciążanie części zewnętrznej stóp. I jeśli chodzi o tą kwestię tym razem lewa stopa lepiej sobie radzi. Duży nacisk jest również na piętach. A wszystko to widać na podeszwie buta, która to się w pewnych miejsach bardziej ściera. Zastanawiam się czy inwestować już w jakieś porządne buty czy nie, bo jednak takowe się jeszcze niszczą. Prócz ścierania się podeszwy od zewnatrz, od środka pod piętą podeszwa się lekko zapada.

4. Owe strzelanie, o którym wspominałem w poprzednim poście dalej ma miejsce, jednak doktor powiedział, że powinno  zacząć zanikać wraz z usprawnianiem mięśni stopy, nie wiadomo jednak czy pozbędę się tegoż w 100%. Jeśli owe strzelanie nie boli, mam się tym nie martwić, aczkolwiek sam odgłos mnie denerwuje, a jeszcze bardziej denerwuje gdy podczas mierzenia butów ktoś mi stoi nad głową i patrzy na ręce ;> . Nie no naprawdę mam nadzieje, ze skończy się te strzelanie, perkusja jest fajna,  ale nie w stawie skokowym przy zwykłym chodzeniu.


Podsumowując, postępy są, pracować nad czym jest, kolejne sesje rehabilitacyjne przede mną, nic tylko ćwiczyć a efekty winny przyjść. Na wszystko trzeba czasu. ( i cierpliwości niestety )30 kwietnia kolejna wizyta w Krakowie. A na przełomie maja/ czerwca chciałbym znów wyemigrowac coś zarobić, ale o tym może w póżniejszym czasie. Teraz ide spać, bo rano trzeba wstać, do znów! ;)

wtorek, 24 lutego 2015

5 tygodni po zabiegu, uff! :)

Mija właśnie 36 dzień od zaimplantowania stópek. Wydaje się, że czas leci szybko. Ale nie do końca.
Czas leci szybko gdy patrzę na blogowe wpisy, gdy widze kolejne daty, 2,5,10, X dni po.
Od ostatniego posta minęło 11 dni. Nie dodawałem żadnych newsów, bo też nic specjalnego się nie działo.
Tkwiąc w takim stanie, człowiekowi przychodzą do głowy różne myśli. A większość rozpoczyna się słowem KIEDY. Kiedy ustąpi ból w lewej stopie, kiedy przestanę utykać, kiedy odłoże kule. Czy implant jest tam gdzie powinien? Co jeśli nie?

Gdy masz 2 stopy operowane za jednym razem nie jest tak łatwo. Przynajmniej w moim wypadku.
Przed zabiegiem człowiek wie, iż 6 tygodni  bedzie sie uczyc chodzic, wszystkiego jest świadom, jednak co innego teoria, a co innego praktyka. A gdy masz przeczucie, iż okres 6 tygodni  może się "wydłużyć" (jak w moim przypadku problem z lewą stopą ) to już naprawde nie ma lekko. W tym okresie jest sie niejako wykluczonym z normalnego życia. Ale koniec smutów..




Jak wygląda obecnie sytuacja?  Poprawa, wkońcu poprawa.. :)


Do dziś humorek mi średnio dopisywał. Więcej negatywów niż pozytywów. Do dziś, kiedy to zorientowałem się, że mogę stawiać kroki bez utykania. Cudowne uczucie. Ot tak :)
W ostatnim czasie wydawało mi się również, że cos nie coś udaje mi sie stawac na palcach ( a raczej odrywać piętę od podłoża ).
Ale dziś czuję wyraźną poprawę. Dalej nie jest to to samo co prawa, ale naprawde widze różnicę.
Ewidentnie Ten u góry musiał stwierdzić, że i lewa zasługuje na lepszą sprawność - Dziękuję! :))



Od około tygodnia nie zażywam już Nimesilu- żadne dolegliwości się nie nasiliły. Jeślli chodzi o kule - w domu już nie używam wcale. Jeśli wychodziłem z domu, to zabierałem jedną by wspomagać lewą. Dziś jednak używałem już jej chyba mniej jak więcej. Jeśli sprawność lewej się potwierdzi w najbliższych dniach, to kule najpewniej trafią w kąt :) Najwyższy czas na prawidłową naukę chodu, bo dziś przypominał bardziej chód pingiwna ( wczesniej kulałem). Dziś jest taki przełomowy dzień, więc przepraszam , mam trochę mętlik w głowie, niewiem czy pisac w czasie przeszłym czy teraźniejszym.  jak było dotychczas czy jak jest dziś :D . Dotychczas stopy wieczorem były zmęczone, a rano po przebudzeniu i pierwszych kilku krokach troche opuchnięte. Ciagłe napinanie mięśni, dociskanie kości ( pracuje nad tym w obu stopach) robi swoje, ale stopniowo przynosi efekty.

Wedle zaleceń dalej stosuję zimne okłady, jeżdże na rowerku stacjonarnym, do basenu jeszcze nie dotarłem. Dodatkowo za zgodą lekarza od niedzieli używam lampy Zepter Bionic.
Leczenie światłem ma podobno wiele zastosowań, zaszkodzić nie zaszkodzi, a jeśli może pomóc to trzeba próbować. W związku z tym 2 razy w ciagu dnia wychodze z domu i robie 10 minutowy spacerek do kwatery posiadaczy tej zacnej lampy.




 Obecnie:

Lewa stopa zaczyna gonić prawą. Bardzo dobra wiadomość.
Jeśli chodzi o prawą, tak jak sobie ją chwaliłem dotychczas, sprawność nie uległa pogorszeniu, jednak zaczęło mi coś szczelać w okolicach stawu skokowego. Nie jest mi jednak to obcy odgłos, ponieważ owe szczelanie pojawiało mi się podczas biegania jeszcze przed zabiegiem. Nie powiem jest to znów jakies zmartwienie ( miałem nadzieje ze po zabiegu już tegóż szczyrkania nie będzie, ale cóż, oby przynajmniej nie było go przy chodzeniu, a to będę się starał jeszcze z lekarzem skonsultować ), wiem jednak ze obecnie bardziej wykorzystuję wszelakie mięsnie , walcząc z nadmiernym obciążeniem cz. zewnętrznych, może stąd te "szczyrkanie"

A więc obecnie zaczynam pracować nad chodem typu pingwin, trzeba ostatecznie odłożyć kule,
dalej rozciągam łydki, rowerek, zimne okłady, naświetlanie lampą, basen kusi... :)


Pracujemy dalej, a dziś-  kładę się spać w dobrym nastroju! :))






piątek, 13 lutego 2015

Dzień 25

Lewa stopa - brak poprawy. W przeciwieństwie do prawej - nie potrafie stanąć na palcach. Problem rowniez z calkowitym docisnieciem 1 kosci srodstopia do podłoża. Wiekszosc czasu podczas obciazania wystepują bóle. W prawej stopie postęp, 1 kosc srodstopia coraz lepiej przylega do podłoża. Dalej używam kul.  Lewa stopa - jak narazie duzy znak zapytania..

poniedziałek, 9 lutego 2015

3 tygodnie po operacji

To będzie krótki wpis. Od ściągania szwów w zeszłą środe niewiele się zmieniło. Są momenty kiedy moge sie w miare normalnie przejsc bez kul, jednak wiekszosc czasu utykam na lewą nogę. Mam odstawiać kule, jednak niewiem czy tym samym nie podrazniam ciagle lewej stopy i tym samym nie potrafie sie pozbyc tegoz bólu. Nie jest  on stały, np jak sobie siedze -brak. Pojawia sie przy chodzeniu badz probie lekkiego wygiecia w bok, czy docisniecia palcami w okolicach czesci operowanej. Troche mnie to niepokoi, tak jakby raz cos było uciskane a raz nie, nerw? Jestem troche poirytowany, gdyby lewa stopa byla w takim stanie jak prawa wszystko szloby do przodu, a teraz wydaje mi sie ze stoje w miejscu. Dodatkowo stopy bardziej puchna przy wiekszym obciazaniu. Takze ostatnie odczucia nie zaliczam do pozytywnych :/