niedziela, 26 kwietnia 2020

Podróż do Lipowa

Oczywiście podróż literacka z Katarzyną Puzyńską w roli przewodnika.

"Motylka" pożyczyła mi mama. Później dokupiłam sobie "Trzydziestą pierwszą". No a skoro już dwie książki serii stały na półce wypożyczyłam "Więcej czerwieni" i zaczęłam czytać.


Generalnie książki są świetne. Wciągająca fabuła, zagadka, której rozwiązania ciężko się domyślić, to naprawdę doskonale skonstruowane kryminały. Jest jednak kilka szczegółów do których po prostu muszę się przyczepić.
Akcja całego cyklu rozgrywa się w małej wiosce Lipowo niedaleko Brodnicy. Sama mieszkam na wsi. Mamy szkołę, kościół, bibliotekę kilka sklepów, remizę strażacką, ale komisariatu policji nie ma chyba w żadnej polskiej wsi. A Lipowo owszem, posiada komisariat, w którym na stałe pracuje 4 policjantów, plus dodatkowo matka komendanta, która nie do dość, że zajmuje się pracą biurową, to jeszcze dokarmia wszystkich ciastem domowej roboty. Jakby tego było mało, to sąsiednia kolonia Żabie Doły też posiada swój komisariat, o czym dowiadujemy się w "Więcej czerwieni". Kolonia to coś mniejszego niż wieś, a jednak ma swoich stróżów prawa. 


Druga rzecz, która troszeczkę mnie irytowała, to znikający bohaterowie. W "Motylku" poznajemy czterech funkcjonariuszy lipowskiego komisariatu. Po przeczytaniu "Łaskuna" dalej nie wiem gdzie podziali się dwaj z nich. A ich perypetie rodzinno-domowe zapowiadały się dość interesująco.


"Utopce" najmniej mnie zainteresowały. Autorka cofnęła nas w czasie aż do roku 84. Daniel i Klementyna muszą rozwikłać zagadkę ofiary krwiożerczego wampira. Nie dla mnie takie klimaty. Natomiast w "Łaskunie" nie podobała mi się nagonka na Podgórskiego. Tak w ogóle liczyłam na to, że jego historia potoczy się jakoś bardziej szczęśliwie, a tak, nie wiadomo czego się dalej spodziewać w tym wątku.


Generalnie, po przeczytaniu sześciu tomów serii mam ochotę na jeszcze, ale muszę poczekać, aż otworzą biblioteki.

Aż pięć z tych książek zgłaszam do wyzwania WyPożyczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz