Polska kupi 116 używanych czołgów Abrams od armii Stanów Zjednoczonych – podała Informacyjna Agencja Radiowa. Mają one zastąpić 240 czołgów T-72 wysłanych na Ukrainę. Wicepremier i szef MON, Mariusz Błaszczak potwierdził, że umowa z USA została już uzgodniona. Pierwsze dostawy przewidywane są na 2023 rok.

W piątek wieczorem w wywiadzie na antenie Polsat News, wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak był pytany m.in. o sprawę niemieckich czołgów, które Polska miała otrzymać w zamian za T-72 wysłane Ukrainie. Minister uchylił się od odpowiedzi, koncentrując się na krytykowaniu strony niemieckiej.

– Jeśli chcesz osiągnąć sukces, licz przede wszystkim na siebie. Niemcy pokazały w jaki sposób traktują Ukrainę, obiecując, a nie wspierając lub wspierając symbolicznie. My nie liczymy na to – powiedział szef MON. Dopytywany, czy w takim razie Polska odpuściła sobie tę sprawę, odparł: – Wszystko wskazuje na to, że to jest tylko zabieg propagandowy.

Przeczytaj: Duda: Przekazaliśmy bardzo dużo czołgów Ukrainie, osłabiło to nasz potencjał obronny

Wicepremiera zapytano, jak w takim razie uzupełnimy luki w zapasie czołgów. – Już uzupełniamy, współpracując ze Stanami Zjednoczonymi – odpowiedział Błaszczak. Przypomniał, że Polska podpisała kontrakt na zakup 250 czołgów Abrams w najnowszej wersji, za ponad 4,7 mld złotych. Dodał zarazem, że Polska zamierza pozyskać też Abramsy „starszego typu”.

– Będziemy mieć też uzupełnione jednostki przez starszego typu czołgi Abrams, Również rozmawiamy Koreą Południową. Byłem w Seulu, były to bardzo dobre rozmowy, jest duże zainteresowanie Korei Południowej współpracą z Polską. (…) To jest broń, którą produkują Koreańczycy, jest kompatybilna z bronią amerykańską – powiedział wicepremier.

Na pytanie, czy w takim razie Polska nie będzie miała kłopotu z dużym zróżnicowaniem pojazdów pancernych, minister odpowiedział, że gdyby Polska oparła swoją armię np. wyłącznie na czołgach niemieckim, to Niemcy mogłyby nie dostarczać Polsce potrzebnych części, ponieważ musieliby zapewnić je najpierw swojej armii.

W piątek wicepremier Błaszczak w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową (IAR) potwierdził, że Polska porozumiała się z USA i na wyposażenie Wojska Polskiego ma trafić 116 czołgów Abrams, w bliżej nieokreślonej „starszej wersji”.

Równolegle zabiegaliśmy o to, by wypełnić lukę, jaka powstała w polskich siłach lądowych po donacji czołgów T-72 na Ukrainę. Nasze zabiegi zakończyły się sukcesem. Jesteśmy umówieni z USA, że 116 czołgów Abrams starszej wersji trafi na wyposażenie Wojska Polskiego – powiedział szef MON.

Według IAR, Błaszczak potwierdził, że umowa z Amerykanami w tej sprawie została już uzgodniona. Agencja ustaliła, że pierwsze dostawy mają rozpocząć się w 2023 roku. Należy podkreślić, że IAR podaje, iż „Polska kupi używane czołgi Abrams od armii Stanów Zjednoczonych”. Dodaje też, że w ramach dostaw uzbrojenia na Ukrainę trafiło ponad 240 „zmodyfikowanych” czołgów T-72.

Nie podano, jakie wersje używanych czołgów Abrams chodzi, ani ile Polska zapłaci za ich zakup.

Komentatorzy i analitycy zwracają uwagę, że to, o jakie dokładniej wersje chodzi, ma istotne znaczenie. Amerykańska armia ma swoich magazynach pewna liczbą zakonserwowanych czołgów M1A2 Abrams, ale większość z nich wymaga poważnych przeglądów, remontów i modernizacji.

Wiadomo też, że w ostatnich latach ze służby w Korpusie Piechoty Morskiej wycofano kilkaset czołgów Abrams w wersji M1A1. Te jednak, mimo pewnej modernizacji, mają słabsze parametry od pojazdów używanych przez US Army. Dotyczy to m.in. opancerzenia czy systemu kierowania ogniem. W opinii serwisu Defence24, bardziej prawdopodobne jest to, że to te pojazdy miałyby trafić do Polski. Portal podkreśla jednak, że będą one „reprezentować zupełnie odmienny standard i wymagać wielu części zamiennych i komponentów”, innych niż zamówione przez Polskę czołgi M1A2 SEP v3, co spowoduje dodatkowe problemy logistyczne i obsługowe.

Jak pisaliśmy, na początku tygodnia eksperci ds. wojskowości zaczęli rozpowszechniać nieoficjalne informacje, według których Polska miałaby wysłać Ukrainie 232 czołgi PT-91 Twardy, czyli wszystkie, jakie posiada, kupując lub otrzymując w zamian od USA kolejne 300 czołgów Abrams.

Czytaj także: Pierwsze polskie Abramsy dopiero w 2025 i bez krajowego systemu łączności? „Przestarzała amunicja to przy tym pikuś”

14 lipca ubiegłego roku szef MON Mariusz Błaszczak i wicepremier Jarosław Kaczyński poinformowali, że Polska kupi od USA 250 czołgów M1A2 Abrams w nowym wariancie SEPv3. Już wówczas zapowiadano, że pierwsze pojazdy mają trafić do Polski już 2022 roku i trafią na wyposażenie m.in. „Żelaznej Dywizji”, tj. 18. Dywizji Zmechanizowanej. Docelowo miałyby stacjonować na wschodzie kraju. Koszt zakupu wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym przekroczy 23 mld złotych. 

„Jeżeli decydujemy się, że w przyszłości czołg Abrams będzie czołgiem podstawowym, to musimy pamiętać, że zakup 250 sztuk nie rozwiązuje u nas problemu, ponieważ polskie siły pancerne muszą liczyć pomiędzy 800 a 1000 czołgów. Więc jeżeli teraz kupimy (czołg Abrams – redakcja) na raty rozłożone na wiele lat to kiedy kupimy następną partię czołgów tak bardzo potrzebnych? Na razie wyposażamy tylko i wyłącznie jedną dywizję. Oczywiście te wszystkie mankamenty logistyczne, które wynikają z pozyskania tych czołgów, oczywiście da się rozwiązać, tutaj nie ma kwestii nie do rozwiązania. Dużo bardziej strategiczne pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: „Co z polskim przemysłem pancernym?” – czy ten zakup to jest śmierć Bumar Łabędy i koniec polskiego przemysłu pancernego” – mówił profesor Andrzej Zapałowski.

Z kolei generał Waldemar Skrzypczak, generał broni i były dowódca wojsk lądowych, w rozmowie na kanale Kresy TV mówił: „Czołgi Abrams są najdroższe ze wszystkich czołgów na świecie jeśli chodzi o eksploatację. Nie ma droższych czołgów, jeśli chodzi o eksploatację. Polska i Polacy muszą się przygotować na to, że wydatki, które będą kierowane na eksploatację i utrzymanie tych czołgów, będą kosmiczne”.

Czytaj również: Gazeta.pl: Premier i szef Sztabu Generalnego nie chcieli czołgów Abrams, chciał Kaczyński

W raporcie dyrektora ds. testów operacyjnych i oceny z Pentagonu, obejmującym pełne testy operacyjne, niektóre testy ogniowe i ocenę programu Abramsa M1A2 SEPv3 wyrażono obawy dotyczące jego przydatności bojowej. Zauważono, że wzrost wagi ogranicza możliwości transportu czołgu. M1A2 SEPv3 nie może być transportowany przez pozostające w służbie pojazdy techniczne, transportery ciężkiego sprzętu czy też poprzez mosty taktyczne. Stąd wyprowadzono wniosek, że czołg Abrams M1A2 SEPv3 jest prawdopodobnie zbyt ciężki do działań na wschodniej flance NATO.

Przypomnijmy, że według IAR Polska przekazała Ukrainie ponad 200 czołgów T-72, oczekując, że w zamian Niemcy przekażą nam swoje Leopardy 2, by uzupełnić powstałe braki w polskim uzbrojeniu. „Der Spiegel” podał pod koniec maja, że rozmowy między Berlinem a Warszawą o przekazaniu Polsce niemieckich czołgów najnowszej generacji utknęły w martwym punkcie. Próby znalezienia kompromisu miały zakończyć się fiaskiem.

Dodajmy, że według „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ), polski rząd już wiosną zaproponował Niemcom, że przekaże Ukrainie „dużą liczbę czołgów PT-91” Twardy, czyli zmodernizowane, posowieckie czołgi T-72. FAZ dodaje, że w zamian Polska chce otrzymać niemieckie czołgi Leopard 2. Niemiecki rząd jednak nie odpowiedział.

IAR / Polsat News / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    “Tuzy” biznesy,dali za frajer 230 czolgów ukraińcom ,za co mieli dostać rzekomo Leopardy,a skończyło sie tym co zwykle.Nasz “najlepszy” sojusznik opchnie nam za dużą kasę stare abramsy.Dlaczego Najwyższy kara ten kraj takimi rzadami?